ARTYKUŁY

06 Lut 2018

Vincent Black Lightning i jego światowy rekord 

Kosztował ponad 3 mln zł i nikt wychyla się ani z żalem, ani z krytykanctwem, że to za drogo. Na rynku motocykli padł właśnie nowy aukcyjny rekord – 28 stycznia w słynącym z blichtru Las Vegas, Vincent Black Lightning z 1951 r. został sprzedany za 929 tys. USD z opłatami. Czas podsumować, dlaczego mimo progu wejścia godnego warszawskiego apartamentu, jawi się jako jedna z tych inwestycji w motocykle, przy których pretekstów do zakupu nie trzeba wymyślać.

 

1. Jaguar z zadyszką

Eksperci naliczyli już sześć dekad, odkąd Vincent Black Shadow pokazał, że motocykl na zwykłe drogi, a nie na wyścigowe tory, może stanąć w szranki z każdym, dwu czy czterokołowym pojazdem. Oficjalnie osiągnąwszy prędkość powyżej 196 km/h, spektakularnie przegonił dwuosobowego Jaguara XK120, uznawanego za najszybszy samochód seryjnej produkcji. Ostatecznie, vincent rozwinął się w serię C Black Lightning, czyli produkcyjny odpowiednik osławionego Rollie Free, który w 1948 r. osiągnął rekord prędkości na lądzie, a dokładnie na rozległym solnisku Bonneville w stanie Utah. Co już sygnalizuje niską, a więc inwestycyjnie wyśnioną podaż, rajdowa wersja tego modelu powstawała wyłącznie na zamówienie i oprócz zmian w postaci aluminiowych felg czy tachometru, była też istotnie lżejsza – przy większych możliwościach silnika, Black Lightning ważył 172 kg, a jego pulchniejszy starszy brat Black Shadow – 208 kg.

 

2. Podaż na żądanie 

Pierwszy raz, kiedy branża mogła jakkolwiek zareagować na nowego vincenta, udokumentowano w 1948 r. na londyńskiej wystawie Earls Court. Wzbudził sensację nie tylko obiecującymi parametrami silnika, ale też ceną 400 GBP, która wtedy razem z podatkiem wysokości 108 GBP stanowiła próg bezlitośnie wykluczający większość potencjalnych nabywców. Jak podaje katalog Bonhams – domu aukcyjnego, który przeprowadził rekordową licytację – całkowita podaż zakończyła się na 33 motocyklach, a produkcja ustała w 1952 r., co pozwala przypuszczać, że Black Lightning jest na rynku najbardziej poszukiwanym kolekcjonerskim motocyklem. Szacuje się, że tylko 19 egzemplarzy ocalało do obecnych czasów jako tzw. „matching-numbers”, czyli z najważniejszymi częściami w oryginalnym stanie. Prawie nietknięty okaz z aukcji zebrał więc kolejny argument na to, że jest wart wydanych milionów, bo – jak wynika z historii rajdowej – miał mnóstwo okazji, żeby nie dotrwać do licytacji.

 

3. Rajdy i renowacje

Gdyby historia rajdowa miała się bić z oryginalnością stanu zachowania o to, która jest ważniejsza dla inwestycyjnego potencjału, walka byłaby zacięta, chociaż druga strona miałaby większe szanse. Wystawiony w Bonhams vincent ścigał się w końcu przez 40 lat, a w wypisanej w katalogu proweniencji przewijają motorowe ikony Australii – Tony McAlpine i Jack Ehert – mimo że cała lista właścicieli ogranicza się tylko do pięciu. Przy tak intensywnej eksploatacji można się spodziewać, że motocykl po prostu nie mógł przetrwać bez jaskrawych reparacji, jednak skrupulatny przegląd przed aukcją wykazał, że ingerencje są właściwie niezauważalne. Żeby przywrócić vincentowi sprawność, poprzedni właściciel uciekł się nawet do produkcji wadliwych wewnętrznych części od nowa, zgodnie z każdym zapisem i rysunkami otrzymanymi z fabryki. Jedyną wyraźną zmianą jest ułatwienie, sprowadzające się do możliwości tankowania na stacji benzynowej, a nie wdychania metanolu, pozostawionego rycerzom na żużlowym torze.

 

 

fot. Bonhams

 

 

wiera

Write a Reply or Comment

Alternatywne.pl

Alternatywne.pl

Zapraszamy do newslettera!

Bądź na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami z rynku, analizami trendów i kalendarzem najciekawszych aukcji.

Serwis Alternatywne.pl zobowiązuje się nie udostępniać danych użytkowników.