Niektóre inwestycyjne historie obowiązkowo wizualizujemy sobie w aranżacji z pomarańczowym ciepłem letniego wieczoru i zapachem jeansowych koszul – obrazek rozwija się, gdy słyszymy o grupie starych znajomych z Australii, która w beztrosce uzbierała 315 tys. USD, żeby kupić klacz imieniem Black Caviar i nieoczekiwanie świętować 23 wyścigowe zwycięstwa z rzędu, dzieląc między sobą milionowe nagrody. Eksperci, pytani o inwestycje w konie, zmieniają jednak zwykle ten pocztówkowy widok na scenerię o wyższym prawdopodobieństwie zaistnienia: koń stojący w błocie ze zwichnięciem, który oprócz siana spożywa nawet 60 tys. USD w ciągu roku. 1. Ceny barometrem gospodarki Zwodnicze przeświadczenie, że konie jako dobra inwestycyjne nie potanieją w czasie gospodarczego kryzysu, okazuje się przegrywać na argumenty z surową statystyką. Jak pokazują dane The […]
