FELIETON Z ARLES: Jak malowaliby, gdyby nie kochali?
AGNIESZKA KIJAS // Jak malowałby Marc Chagall, gdyby nie spotkał Belli Rosenfeld na moście w Witebsku? Czy Salvador Dali osiągnąłby tak duży sukces bez pomocy swojej żony Gali? A Frida – jaki wpływ na jej malarstwo miał burzliwy związek z Diego Riverą?
Kiedy odpowiemy sobie na te pytania, stanie się jasnym, że w sztuce bez miłości ani rusz. I choć jedne związki trwają aż po grób, a inne kończą się z hukiem, to zawsze zaczyna się tak samo – od motyli w brzuchu.
Dali bez Gali? Niemożliwe!
Ta wiadomość gruchnęła na rodzinę Salvadora Dalego niczym grom z jasnego nieba – nie dość, że o 10 lat starsza, to jeszcze zamężna. Ojciec, pobożny katolik, wściekł się tak bardzo, że aż wydziedziczył syna, a siostra Anna Maria na dźwięk imienia przyszłej bratowej, spluwała siarczyście na cztery świata strony. Mimo niechęci bliskich, młody mistrz surrealizmu postawił na swoim. Jego wybranką i muzą została czarnowłosa Rosjanka o świdrujących oczach – Elena Dimitriewa Diakonowa, znana jako Gala. Malarz wspominał ją tak:
„Stałem się uczniem Gali. Nauczyła mnie, jak się ubierać, jak schodzić ze schodów, nie spadając przy okazji trzydzieści sześć razy, nie gubić pieniędzy, jeść, nie rzucając pod sufit udka kurczaka, rozpoznawać nieprzyjaciół. Była Aniołem równowagi, proporcji, która zapowiadała mój klasycyzm. Nie tracąc własnej osobowości, pozbyłem się gnębiących mnie tików. Zacząłem być świadomy swoich czynów.”
Ale Gala była nie tylko natchnieniem katalońskiego artysty. To ona stworzyła wizerunek malarza, podpowiadała mu, co i jak ma malować, dopinała jego kontrakty i zlecenia. Mówi się, że bez niej taki Dali, jakiego znamy, nigdy by nie istniał. Decydowała o wszystkim i wręcz uzależniła artystę od siebie. Kiedy u schyłku życia znudzona stetryczałym mężem-dziwakiem odeszła, prace Salvadora straciły swoją moc.
Ślub słonia z gołębicą
Na pierwszy rzut oka w ogóle do siebie nie pasowali. Ona – młodziutka studentka, szczupła i słabego zdrowia. On – opasły brzuchacz przypominający Shreka, w dodatku dwa razy od niej starszy. A jednak początkującą malarkę Fridę Kahlo i znanego muralistę Diego Riverę połączyła miłość. Zszokowany ojciec wypożyczył sobie szkaradnego narzeczonego na słówko i powiedział: „Panie, przecież to tak, jakby słoń chciał poślubić gołębicę”. Ostatecznie nie sprzeciwił się temu. Za to matka uważała, że zięć był za stary, za gruby, a na domiar złego sympatyzował z komunistami. Nie wzięła udziału w ceremonii.
To małżeństwo od początku było pasmem kłótni i nieporozumień. Głównie za sprawą temperamentu Rivery. Artysta otoczony wianuszkiem wielbicielek, wdawał się w liczne romanse i łóżkowe przygody. Frida potrafiła zagryźć zęby i wybaczyć wiele zdrad – do czasu. Gdy okazało się, że Diego sypiał z jej siostrą, załamała się. Mówiła: „W swoim życiu przeżyłam dwa wypadki. Jeden to autobus, który mnie połamał, drugi to Diego. Diego był, jak dotąd, tym najgorszym.” Po 10 latach wspólnego życia para rozwiodła się. Frida nie mogła jednak żyć bez Rivery i ponownie stanęli na ślubnym kobiercu. Po jej śmierci Rivera pisał w liście do przyjaciela: “Straciłem ukochaną Fridę na zawsze. Zbyt późno zdałem sobie sprawę, że najcudowniejszą częścią mego życia była moja miłość do niej”.
Od pierwszego wejrzenia
Dziewczyna i chłopak wpadają na siebie na moście i z chwilą gdy ich spojrzenia krzyżują się, wiedzą, że są dla siebie stworzeni. Tak oto zrodziła się miłość Marca Chagalla – wybitnego kolorysty – i czternastoletniej wówczas Belli Rosenfeld. Bella zapamiętała każdy szczegół ich pierwszego spotkania: „Jego oczy były niezwykłe, inne niż u pozostałych ludzi, jak migdały. Nigdy wcześniej nie widziałam takich oczu, jedynie na ilustracjach do bajek. Zakochałam się w nich. Podchodził coraz bliżej do mnie. Nikt nie wyrzekł słowa. Nie potrzebowaliśmy ich. Oboje czuliśmy bicie naszych serc.”
Z kolei on wspominał to tak: „Jej milczenie jest moim, jej oczy są moje. To tak, jakby ona wiedziała wszystko o moim dzieciństwie, mojej teraźniejszości, mojej przyszłości, jakby widziała przeze mnie; jakby zawsze patrzyła na mnie. Choć wtedy widziałem ją po raz pierwszy. Wiedziałem, że to ona, moja żona”.
Bella występuje na wielu obrazach Chagalla. Na jednym z płócien małżonkowie wspólnie szybują po rozgwieżdżonym niebie nad dachami rodzinnego Witebska. Jak w bajce. Niestety sielankę przerwała choroba. Bella zmarła nagle. „Wszystko stało się ciemnością” powiedział Chagall i na znak żałoby odwrócił wszystkie swoje obrazy frontem do ścian.
Agnieszka Kijas