ARTYKUŁY

04 Cze 2018

Stefan Krygier: siewy w Nowym Jorku / WYSTAWA

Kiedy Ośrodek Kondensacji Form zatętnił swoją żywą czerwienią po raz pierwszy, jego cząstki rozsiały się jak rzęski dmuchawca, bezładnie i swobodnie jak za podmuchem wiatru.

Jego znaki pulsowały okręgami malowanymi na chodnikach i wiejskich płotach, a czarne i czerwone kulki usiały trawniki pleneru w Osiekach – zaczepiały się o elewacje domów, wplątywały w okoliczne drzewa, przeciskały do samochodów, osiadały na obrusach stołów.

Do 30 czerwca Ośrodek Kondensacji Form będzie roztaczał swoje cząstki w Nowym Jorku w ramach wystawy Green Point Projects, która otworzy oczy Brooklynu na fantastyczną mechanikę Stefana Krygiera.

 

 

„Pseudogroups of Stefan Krygier” to tytuł ekspozycji prac z lat 60. i 70. – zapowiedź trafnie ujmująca brzęczącą granicę między inżynierią i fantazją, ale wymagająca wyjaśnień. Kurator wystawy, krytyk Marek Bartelik, robi to już w pierwszych zdaniach opisu w katalogu, w których zaznacza stanowczo, że pseudogrupa nie jest terminem odbierającym wiarygodność. W teorii matematyki pojawiają się zbiory definiowane jako gładkie rozmaitości, które mogą być metaforą dla dorobku Krygiera, silnie przypatrującego się powiązaniom sztuki, techniki i nauk ścisłych. Jako uczeń Władysława Strzemińskiego, autor analizował nie tylko mechanizm widzenia, ale ścierał się z założeniami nowego kierunku, ambitnie usiłującego wprowadzić płaskie malarstwo w ruch.

 

 

Ośrodek Kondensacji Formy II, realizacja Estudio Barozzi Veiga z holu Filharmonii Szczecińskiej,
fot. Włodzimierz Pietrzyk


 

 

Egipskie grobowce i cmentarze żydowskie

 

Łuki wydłużone jak sierpy księżyca w nowiu, wysmukłe jak okna kościołów gotyckich, półkoliste na kształt romańskich tympanonów – pisała Bożena Kowalska o zagięciach rozjarzających się światłem i gasnących, które miały tworzyć w pracach Krygiera ruchliwą przestrzeń. Autor wycinał takie łuki w drewnie, kiedy w latach 60. rzeźbił wspomnienia z Doliny Królów, dowodząc ciągłego podziwu dla wyważonej i wyliczonej co do stopnia na ekierce sztuki starożytnego Egiptu. Dekoracyjność zamknięta w sarkofagach styka się jednak w katalogu wystawy z surowością macew, które Krygier mijał na cmentarzu żydowskim w Pradze – jego łukowate kształty mogą być więc oknami, ale też mogiłami, ciągle podróżując między przedstawieniem a abstrakcją.

 

 

 

„Cienie II” z serii „Dolina Królów”, 1964 r. drewno
„Nofret” 1964 r., linoryt
„Nofret” 1965 r., drewno 

 

 

 

 

Poezja pogodna

 

Spomiędzy rzeźb drewnianych, przypominających żyjący organizm, przebijają na tej wystawie lata 70., uporządkowane przez jaskrawie oszczędny minimalizm. Mając w pamięci, że autor płócien był uczniem, a później pomocnikiem Władysława Strzemińskiego, trudno odpędzić myśl o teorii unizmu, którą opracował przewodnik.

W najściślejszym skrócie, założenie polegało na zaniechaniu działania na odbiorcę czymkolwiek albo kimkolwiek, kto może zostać odwzorowany na obrazie – sztuka nie miała się podobać, jak podobają się rumiane portrety czy ładne pejzaże, miała działać kolorem, formą, podziałami.

Mimo że koncepcja najczystszej sztuki jawi się jako nieskazitelna nowoczesność, na świecie wykluła się już przed wojną, dlatego w latach 70. trudno było odeprzeć wrażenie, że trzeba ją w pewien sposób odświeżyć, zaktualizować nawet o dorobek lat 60.

Manią tamtego okresu było w końcu wprawianie dzieła w rzeczywisty albo iluzoryczny ruch – przedstawiciele sztuki optycznej szatkowali kompozycje na pulsujące w oczach kawałeczki, grali kontrastem, złudzeniami, rozmywali i wyostrzali granice kształtów.

Jak pisze Marek Bartelik, w wystawionych pracach Stefana Krygiera bezpośrednio tego nie widać, bo zamiast dosłowności mamy bardziej do czynienia z cytatem. Skrajnie uproszczone, geometryczne zarysy wnoszą do obrazów dynamikę bez trudu, trików optycznych i zaburzania płaskiej struktury – są precyzyjne i klarowne, chociaż w ich czarnej ciszy jest pewna poetyka. W katalogu czytamy, że są pogodnie liryczne, jak cieniutka wiązka światła, która odczarowuje mrok korytarza.

 

 

„Demarcation of Space II”, 1977 r., olej na płótnie
„Demarcation of Space V”, 1977 r., olej na płótnie

 

 

 

Z serii „Kolineacje”, 1970 r., drewno, sklejka, emalia

 

 

Powidoki – malowane przez Władysława Strzemińskiego – były plamistymi zarysami, które powieka oka zachowuje jeszcze przez chwilę tuż po jego zamknięciu. Jak mówił Stefan Krygier, powidoki Strzemińskiego stanowiły jego własny obraz słońca.

 

„Portret Władysława Strzemińskiego”, 1982 r., olej na płótnie 

 

 

 

 

Jesienią wystawa Stefana Krygiera eksponowana będzie w nowej siedzibie,

którą Piękna Gallery ma przy ul. Emilii Plater 10. 

Po kliknięciu w katalog, zobaczysz zdjęcia z wystawy.

 

 

 

 

 

 

fot. Green Point Projects, Piękna Gallery Auction House

wiera

Alternatywne.pl

Alternatywne.pl

Zapraszamy do newslettera!

Bądź na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami z rynku, analizami trendów i kalendarzem najciekawszych aukcji.

Serwis Alternatywne.pl zobowiązuje się nie udostępniać danych użytkowników.