ARTYKUŁY

13 Paź 2020

Trzy enigmy powstania listopadowego trafią na aukcję

Monety powstania listopadowego / czas czytania: 5 minut

Dukat z orzełkiem, ale niderlandzki, order polski, choć z ojczyzny jaj Fabergé oraz denominowana w złotych moneta cara z twarzą jego brata. Wspólny mianownik tych numizmatycznych zagadek to okres powstania listopadowego, a także katalog, bo wszystkie trzy pójdą pod młotek podczas sobotniej aukcji.
Najcenniejsza z pozycji – wykonany w Rosji złoty krzyż Virtuti Militari – licytowany będzie od progu 85 000 zł jako rzadkość kolekcjonerska, ale też dokument burzliwych narodowych losów.

 

 

Powstanie listopadowe, dukat, 1831 r.

Rozpoczynając od najwcześniejszej z pozycji, trafimy na etap samego finansowania powstania, kiedy to rząd zmierzyć się musiał z rachunkami za broń kupowaną zagranicą. Wzór, który obrano dla regulujących te transakcje dukatów, zaczerpnięto z mennictwa niderlandzkiego – jedyną różnicą okazał się orzełek umieszczony na początku legendy na awersie. Oprócz niego, na rozpowszechnionej w Europie monecie oglądać możemy rycerza w średniowiecznej zbroi ze wspartym na ramieniu mieczem oraz ściskaną w dłoni wiązką siedmiu strzał, które symbolizować miały siedem prowincji Niderlandów.
Jak pisał Tadeusz Kałkowski, zachodnie pierwowzory monety stały się najpewniej walutą międzynarodową uznawaną oficjalnie również w Polsce, o czym świadczyć miały odważniki do sprawdzania ich masy, wybijane od 1817 r. przez mennicę warszawską.
Według katalogu aukcji, dukat powstańczy z 1831 r. stanowi tzw. odmianę z kropką przed pochodnią, co – podobnie jak orzełek – odnosi się do legendy na awersie. Jak podje nota, egzemplarz wystawiony z progiem 5000 zł wyróżnia połysk menniczej świeżości i wyraźnie zachowany detal. To samo w kwestii stanu zachowania można zresztą powiedzieć o pozycji następnej, tyle tylko, że w pierwszym przypadku produkcja była polska, a wzorce obce, a w drugim – z goła odwrotnie.

 

fot. Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk 

 

 

 

Krzyż Virtuti Militari II klasy za stłumienie powstania listopadowego, 1831/2 r.

Virtuti Militari, co dosłownie tłumaczy się jako „męstwu żołnierskiemu, wojskowemu”, stanowi najszacowniejsze polskie odznaczenie za bojowe zasługi w czasach wojny. Jako że order ustanowił w 1792 r. Stanisław August Poniatowski, w pierwszej kolejności zastanawiać mogłaby data 1831 umieszczona tuż poniżej dewizy „Rex et Patria”. W tym właśnie roku Sztab Główny przyznawał co prawda odznaczenia, a ten sam rząd, który opłacał powstańczymi dukatami zbrojenia, regulował rachunki jubilerów – w przypadku tego egzemplarza jednak, 1831 r. to symbol, bo punca złotnika na zawieszce wskazuje na okres już po polskiej klęsce.
Wystawiony z progiem 85 000 zł rzadki krzyż zdobiony emalią wykonano w Petersburgu, a więc mieście, które biżuteryjnym rzemiosłem XIX wieku zasłynęło na całym świecie. Na początku 1832 r. car Mikołaj I zdegradował swoim ukazem order do roli pamiątki przyznawanej wojskom rosyjskim za stłumienie powstańczych walk. Rok 1831 r. stanowić miał więc pewną klamrę dla daty 1792, a złożone u petersburskiego jubilera zamówienie nigdy nie zostało już ponowione przez cara. Wykonany w złocie krzyż to wobec tego świadek historycznych wydarzeń, ale i muzealna, kolekcjonerska rzadkość, co znajduje odbicie w cenie wywoławczej.

 

fot. Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk 

 

 

 

Królestwo Polskie, 25 złotych Mikołaja I, 1832 r.

Na koniec ekspresowego przeglądu okazów z sobotniego katalogu również przypada złoto – moneta z mennicy warszawskiej, którą licytować będzie można od 70 000 zł. Jak podaje nota, emisja wyniosła zaledwie 152 egzemplarze, natomiast rocznik 1832 jest jednym z najtrudniej dostępnych w obiegu. W czym tkwi wobec tego przewrotność łącząca tę 25-złotówkę ze wspomnianym krzyżem i dukatem powstańczym?
W profilu władcy, na co wskazuje zresztą niezdecydowana legenda otoków obu stron monety. Na awersie wokół carskiej głowy widnieje opis cara Aleksandra I, który prezentowany jest jako „Wskrzesiciel. Krol. Pols. 1815”. Rewers natomiast przedstawia nominał w dębowym wieńcu i Mikołaja I w legendzie. W skrzyżowaniu gałązek widnieją inicjały Karola Gronaua, intendenta mennicy w Warszawie.
Jak pisał o monecie Witold Garbaczewski, brat i następca Aleksandra I uznał, że umieszczenie własnego portretu na stemplach monet warszawskich nie przyda mu specjalnej chwały. W efekcie pieniądze z 1832 r. ozdobiła nie twarz panującego władcy, tylko jego poprzednika upozowanego zresztą w antykizującym stylu na narodowego bohatera Polaków – z wieńcem laurowym na głowie oraz datą 1815 r., wskazującą na wskrzeszenie Królestwa. Sztuczka kolejny raz sprowadzała się więc do zaczerpnięcia wzorca, tym razem jednak wymowa daty miała być nieco inna, niż w przypadku wojskowego krzyża ze złota.

 


fot. Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk 

 

 

 

 

Aukcja Antykwariatu Numizmatycznego Michał Niemczyk
przeprowadzona zostanie 17 października w sobotę
w hotelu Raffles Europejski w Warszawie oraz online.

 

Start: 9.00, katalog → na stronie organizatora.

 

 

 

 

 

 

wiera

Alternatywne.pl

Alternatywne.pl

Zapraszamy do newslettera!

Bądź na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami z rynku, analizami trendów i kalendarzem najciekawszych aukcji.

Serwis Alternatywne.pl zobowiązuje się nie udostępniać danych użytkowników.