AGNIESZKA KIJAS // Henri Rousseau ma sześćdziesiąt cztery lata. Jest niewysoki, szczupły z siwą brodą, a przy tym dość nieśmiały. Nie przeszkadza mu to jednak odezwać się do Pabla Picassa – króla paryskiej cyganerii – tymi słowami: ”My dwaj jesteśmy największymi malarzami naszych czasów, ja w stylu nowoczesnym, ty w stylu egipskim”. Co robi Pablo? Uśmiecha się chytrze i wydaje bankiet na cześć mistrza Rousseau i trzeba przyznać, że ta impreza zapisała się wielkimi literami w antologii zdarzeń artystycznych XX wieku. Niech żyje Rousseau, czyli bal u Picassa Picasso przyjechał do Paryża w 1900 roku. Miał 19 lat, puste kieszenie i głowę pełną pomysłów. Zamieszkał w ciasnej pracowni mieszczącej się w legendarnej artystycznej willi Bateau-Lavoire na szczycie osławionego […]
24 Sty 2019
Felieton z Arles: Niech żyje Rousseau, czyli bal u Picassa
Czytaj dalej