ARTYKUŁY

25 Cze 2018

Mundial jeszcze do wygrania na aukcji 

Jak zainwestować w kadrę, żeby „piłkarsko niczego nie zabrakło”? Na internetową aukcję Agra-Art wystawia m.in. Zbigniewa Bońka i Grzegorza Latę – z piłką i w akcji, chociaż w czerni i bieli fotografii. Ceny wywoławcze to 100 zł, a ostatni gwizdek przerwie starcie 26 czerwca, minutę po południu.

 

 

Grzegorz Lato, 1982 r.
fotografia czarno-biała, 17,7 x 24 cm, cena wywoławcza: 100 zł

 

Grzegorz Lato – lubię to! 

Zdjęcie jednego z najznakomitszych włoskich fotografów sportu przedstawia polskiego zawodnika podczas mundialowego meczu w Hiszpanii. Przenosząc współczesne internetowe zwyczaje w tamte czasy, sprawdzamy, co zasłużyłoby u Grzegorza Laty na „Like”.

 

Pseudonim boiskowy — „Bolek”.

Sport, który chciałby uprawiać — narciarstwo alpejskie, tenis.

Najbardziej pamiętne mecze w karierze — Anglia-Polska 1:1 (17.10.73), Polska-Argentyna 3:2 (15.6.74).

Ulubiony trunek — whisky.

Potrafi przyrządzić — wszystko, a najlepiej polędwicę z rusztu, ryby, krewetki, raki.

Najlepsza polska aktorka — Anna Dymna.

Najlepsza zagraniczna aktorka — Elizabeth Taylor.

Najlepszy odpoczynek — siedzenie nad wodą z wędką.

Ulubiony typ kobiety — miła, inteligentna, superuroda niekonieczna.

Ulubiony kwiat — anturium.

Ulubione zwierzę — pies.

Gdyby potrafił malować — powstałby pejzaż.

fr. „Lato”, Maciej Polkowski, 1994 r. 

 

 

 

Włodzimierz Smolarek, ok. 1980 r.
fotografia czarno-biała, 24 x 17 cm, cena wywoławcza: 100 zł

 

Smolar i piwo przed meczem 

Te same mistrzostwa, podczas których sfotografowano w akcji Grzegorza Latę, wspomina też Włodzimierz Smolarek, autor słynnego tańca, który blokował piłkę przed butami zawodników z ZSRR. Inaczej niż obecnie, pobyty kadry w zagranicznych hotelach nie były soczyście transmitowane, dlatego po egzotyczne smaki tamtych czasów zaglądamy do biografii.

 

Co szczególnie zapamiętałem z tego mundialu? Wszystko było ciekawe. W wolnym czasie chodziliśmy trochę powędkować, a po wyjściu z grupy, kiedy już mało kto na to liczył, mieliśmy problem z… owocami. Owoce, które mieliśmy w hotelu, zamierzaliśmy ze sobą zabrać do Polski na… pamiątkę. Również i po to, aby nasze rodziny i najbliżsi mogli spróbować takich egzotycznych smakołyków. A tu taka niespodzianka 5:1 z Peru i owoce trzeba było szybko zjadać, bo się popsują, a my gramy dalej.

Zresztą pamiętam, że przed meczem z Peru razem z kilkoma kolegami z reprezentacji skierowano mnie na kontrolę antydopingową. Nie mogłem oddać moczu, więc doktor Garlicki zaproponował mi wypicie dwóch piw, aby poszło mi sprawniej. Udało się. Czasami trzeba więc pamiętać i stosować proste, banalne rozwiązania.

Czy były jakieś specjalne sposoby na mobilizację przed meczem? Nie przypominam sobie niczego specjalnego. Pewne takie rozwiązania stosowali nasi rywale. Peruwiański pastor pobłogosławił reprezentację Peru przed meczem z Polską, a koło nas przeszedł obojętnie.

fr. „Smolar. Piłkarz z charakterem”, Jacek Perzyński, 2012 r.

 

 

 

Jacek Gmoch, 1980 r.
fotografia czarno-biała, 30.5 x 23.7 cm, cena wywoławcza: 100 zł

 

Trener zjadłby żywego ślimaka 

Podczas gdy menu reprezentacji śmiało wkrada się we współczesnych mediach między wiadomości krajowej wagi, w epoce lepszej formy też znalazły się kulinarne sposoby, żeby sporo udowodnić.

 

Kiedy indziej, na zgrupowaniu w Rembertowie, po obiedzie wszyscy udali się na spacer. Z wilgotnych liści wypełznął ślimak winniczek, Deyna wziął go w palce, stuknął kilku członków rady drużyny, którzy już byli wyczuleni na tego typu numery i powiedział głośno, żeby idący z przodu Jacek Gmoch usłyszał:

– Spójrzcie, panowie, że też Francuzi mogą żreć takie liszaje…

Spławik poszedł na dno, ryba chwyciła.

– Co w tym dziwnego – wyrwał się trener-selekcjoner – chcesz, to ci zaraz pokażę, jak się je ślimaki.

– Na surowo? – upewnił się Lato z Szarmachem czyli Bolek z Lolkiem…

– A czemu nie, mogę i na surowo. Ale za dewizy. Towar eksportowy, to za dewizy.

Na taką gradkę chłopaki wysupłali z dresów jakieś pięć czy dziesięć niemieckich marek, co Gmoch uznał za kwotę odpowiednią do wartości potrawy i sposobu jej konsumowania. Zabrał się do jedzenia, otoczony wianuszkiem reprezentantów w dresach z białymi orłami. Coś mu jednak nie poszło. Ślimak już niby schował się w ustach, a jednak postanowił wrócić.

(…) Gmoch zachłysnął się, oczy zrobiły mu się czerwone, ale nie ustępował. Był na to za ambitny.

– Dobra, wierzymy, że pan umie jeść płazy – krzyknęło kilku młodych, bojąc się, że jak trener się udławi, to następca może ich nie powołać do kadry. Gmoch tylko na to czekał:

– Widzicie, jak człowiek musi, to wszystko potrafi zrobić. Wy też wygracie z Niemcami – zakończył wykład…

fr. „Deyna”, Stefan Szczepłek, 1996 r.

 

 

 

 

Zbigniew Boniek, 1982 r.
fotografia czarno-biała, 24 x 17.6 cm, cena wywoławcza: 100 zł

 

Edycja pochodzi z agencji fotograficznej Fotocronache Olympia z Mediolanu, założonej w 1958 roku przez Vito Liveraniego (ur. 1929), jednego z największych włoskich fotografów sportu.

 

 

 

Kliknij w piłkę, żeby obejrzeć katalog.

 

 

fot. Agra-Art

wiera

Alternatywne.pl

Alternatywne.pl

Zapraszamy do newslettera!

Bądź na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami z rynku, analizami trendów i kalendarzem najciekawszych aukcji.

Serwis Alternatywne.pl zobowiązuje się nie udostępniać danych użytkowników.