Punkt pierwszy: Efekt śmierci

Ubiegły październik minął, pozostawiając pustkę jednocześnie w wielu województwach, bo wszystkie ruchliwe dzielnice opuścił Edward Dwurnik – portrecista miast widzianych z lotu ptaka i zmęczonych Polaków, chylących się nad barowym blatem. Bezceremonialny rynek zaszumiał więc od pytania: czy i tym razem śmierć okaże się mistrzynią podnoszenia stawek?

 

– Mimo że każdy lubi wyobrażać sobie spektakularny skok, Dwurnik pozostawił po sobie spory dorobek, a wysoka podaż zwykle uniemożliwia tak gwałtowne zmiany. Uważam jednak, że ten efekt śmierci i tak da się zauważyć, chociaż w innej skali – po odejściu artysty znikają przede wszystkim jego tanie prace, natomiast te droższe niekoniecznie, szczególnie że sami właściciele często uważają śmierć za przyczynek do poniesienia ceny – komentuje Konrad Szukalski z Agry-Art, dostrzegając ożywienie na rynku prac Edwarda Dwurnika, ale w przedziale od 2 tys. zł do około 30 tys. zł. Cenniejsze dzieła dokumentujące trudy minionego ustroju odstoją jeszcze swoje w kolejkach.