ARTYKUŁY

11 Maj 2018

Fałszerstwo doskonałe i pierwsza aukcja Numis.Poland 

Kiedy ostatecznie się nie udawało, banknoty podrabiane kiedyś czułymi palcami, pod lupą i nagrzaną biurkową lampą, były kasowane – usilne staranie fałszerza dziurawiono na wylot albo odciskano na nim soczystą fioletową pieczęć. Te, którym udało się umknąć surowym oczom emitenta, są wobec tego jak niemożliwe zakończenie romantycznego bandyckiego życiorysu, bo dzisiejsze katalogi opisują je z nieskrywanym uznaniem jako przyszłe ozdoby zbiorów.

Cały przegląd fałszerstw – od banknotów-szczęściarzy po te świecące karnymi dziurami – znajdziemy w katalogu pierwszej aukcji poznańskiego Numis.Poland, w parze z efektownymi destruktami, a nawet akcją, która pamięta okres przedsiębiorców w kapeluszach i o laskach, którym śniła się świszcząca kolej, pędząca aż za granicę zaboru.

 

Pierwsza aukcja Numis.Poland potrwa do 12 maja na platformie OneBid

– kliknij, żeby przejść do katalogu. 

 

 

 

Towarzystwo Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej 1839 r.
cena wywoławcza: 1 000 zł, cena szacunkowa: 18 000 zł

 

Pociąg do papierów

…nadgraniczne garnizony i dworce kolejowe w nieistniejącym świecie… archaiczna wiejskość, osnute legendami miasta jako enklawy niegdysiejszej kultury wiedeńskiego życia – zarysowuje dawne wyobrażenie austriackiego zaboru Wolfgang Kos w „Micie Galicji”.

W niektórych miastach dworce z tamtych czasów do dzisiaj zamykają w swoich cegłach obowiązek nośnika stylu, który ze strojnego Wiednia przywiozła właśnie kolej – jedna linia przez Kraków do Wiednia, druga od Warszawy, w której rozłożysty budynek Dworca Wiedeńskiego pysznił się do czasów stopniowej rozbiórki w międzywojniu. Kilka lat przed jego otwarciem Towarzystwo Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej wyemitowało 5 tys. akcji po 100 funtów szterlingów – ile z nich mogło ocaleć do sobotniej aukcji?

Na tyle mało, że katalog wymienia tylko trzy dotychczasowe sprzedaże, przy czym w dwóch przypadkach obracano dokładnie tym samym egzemplarzem przy kwotach powyżej 21 tys. zł.

To jedna z pierwszych akcji polskich – czytamy w nocie – a ze względu na opis w trzech językach, papier cieszy się dużą popularnością zagranicą, gdzie dziewięć lat temu podniósł poprzeczkę do 11 tys. EUR. 

 

 

 

5 złotych 1830 r. – PMG 40
cena wywoławcza: 1 000 zł, cena szacunkowa 30 000 zł 

 

Miss pięciozłotówek

Przeglądając się w określeniach „przepiękny, naturalny, świeży” pieniądz papierowy mógłby się pewnie kobieco zarumienić, gdyby nie wiedział, że na rynku numizmatów to wcale nie komplementy, tylko określenia stanu zachowania. Pięciozłotowy banknot z 1830 r. jest przecież z czasów o prawie dekadę poprzedzających emisję wspomnianych akcji i budowę drugiej w historii linii kolejowej w rosyjskim imperium – papier, który składano niedbale, zwijano w ruloniki i wydobywano w pośpiechu z mięsistych podszewek kieszeni.

Pięć złotych z 1830 r. raz na jakiś czas występuje w handlu, ale w stanach IV i gorszych, osiągając ceny kilku, kilkunastu tysięcy złotych – czytamy w katalogu, który opisuje ten piękny stan zachowania egzemplarza z takim zapatrzeniem, że kobiety istotnie mogłyby nadąsać się zazdrośnie. „Druk banknotu z pięknie widocznymi przetłoczeniami, sucha pieczęć rewelacyjna – każdy jej szczegół dokładnie widać – wypukłość, krawędzie w całości, bez żadnych postrzępień, nadtarć… znaki wodne doskonałe, wszystkie widoczne w całości”. Jeśli kilka płytkich zmarszczek miałoby psuć pięciozłotówce nastrój, właśnie pozbyłaby się kompleksów.

 

 

 

 

20 złotych 1924 r. – bardzo dobre fałszerstwo z epoki
cena wywoławcza: 100 zł, cena szacunkowa: 1 500 zł

Fałszerstwo doskonałe

Wady, z którymi monetom i banknotom zdarzało się opuszczać mennicę, okazują się magnetyzować kolekcjonerów na podobnych zasadach co pieprzyki na skórze Marylin Monroe czy Cindy Crawford. Na rynku numizmatów odpowiada im surowo brzmiące słowo destrukt, obejmujące wszystkie możliwe pozorne ułomności: wybicie dziwnie pękniętym czy przesuniętym stemplem, krzywe wycięcie papieru, pominięcie istotnego elementu w druku. Każda z tych niedogodności zrodziła niechcący prawdziwego Kopciuszka, który na tle względnie jednorodnej podaży potrafi stanowić kolekcjonerski unikat.

Przykładem z aukcji może być chociażby 20-złotowy banknot z 1940 r., który skutecznie upamiętnia Emilię Plater, ale brakuje mu serii i czerwonych cyfr numeracji. Inne 20 złotych natomiast – tym razem z 1924 r. (na zdj.) – ma już w zasadzie wszystko, co powinno zgodnie z wytycznymi, tyle tylko, że rysy Kościuszki jakoś nietypowo rozmyły się, znak wodny nie narzuca się specjalnie ciekawskim oczom, a druk sprawia wrażenie, jakby kołysały nim łagodne fale. Tak wkracza się na rynek fałszerstw tak dobrze wykonanych, że nie zostały wyłapane przez emitenta ani ukarane znamiennymi dziurami. Przyglądając się spodziewanej cenie 1,5 tys. zł, można w pewnym sensie świętować zawadiackie zwycięstwo – fałszywe 20 złotych może z wyższością patrzeć na pospolitsze oryginały, nie musząc już uciekać ani podszywać się pod oficjalny nominał, jak tajni agenci podszywają się pod kogoś w gangsterskich filmach.

 

 

 

 

Kliknij, aby przejść do licytacji. 

fot. Numis.Poland

 

 

wiera

Alternatywne.pl

Alternatywne.pl

Zapraszamy do newslettera!

Bądź na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami z rynku, analizami trendów i kalendarzem najciekawszych aukcji.

Serwis Alternatywne.pl zobowiązuje się nie udostępniać danych użytkowników.