ARTYKUŁY

06 Lut 2018

Brzusiec zamiast brzuszka – attycka amfora za 325 tys. zł 

Rynek starożytności bez wątpienia obfituje w niestrawną dla inwestora terminologię, ale – wbrew pozorom – bywa jednocześnie zaskakująco prosty. Przykładem na to, jak szybko można posiąść rozeznanie w podstawach, jest sprzedana w listopadzie waza, która na londyńskiej aukcji starożytności w Bonhams osiągnęła stawkę bliską 68,8 tys. GBP (325 tys. zł). W katalogu opisana jest jako attycka czarnofigurowa amfora w typie B z grupy E, ale, jak się okazuje, nawet mniej fachowe oko może ten szyfr w kilka minut rozpracować.

 

Cenne naczynie datowane jest w przybliżeniu na 540 r. p.n.e., a jego odpowiednio wysmuklony kształt w połączeniu z symetrycznie umieszczonymi uchwytami pozwoliło rozpoznać w nim amforę, czyli wazę do przechowywania wina, oliwy czy miodu. Jak podaje Classical Art Research Center z Oxfordu, takie amfory można dzielić bardzo różnie, m.in. na „belly amphorae”, czyli brzuchate, i „neck-amphorae”, a więc szyjowe. Wśród pierwszych wyodrębnia się natomiast kilka typów, z których najpopularniejszy to B – taki, w jaki wpasowuje się wylicytowana waza o znamiennie zaokrąglonych, obłych uchwytach. Na jej brzuścu, czyli fragmencie najbardziej rozdętym, widzimy zbliżone do prostokąta pole tzw. metopy, a w nim dekorację malarską w tzw. stylu czarnofigurowym.

 

Czarnofigurowa technika zdobienia greckich naczyń polegała na użyciu mieszanki nazwanej firnisem, którą artysta malował zaplanowane sceny, a następnie wypalał – obszary pokryte substancją ciemniały aż do czerni, pozostawiając resztę wypalonego naczynia w ceglastej czerwieni. Jak podaje katalog, zagospodarowaniem tego pola postaciami zajął się autor z hasłowo określanej grupy E, od osławionego Eksekiasa, którego prace wyróżniały wydłużone sylwetki, przejrzystość i dbałość o detal. Plecy postaci uginały się często w łuk powtarzający krzywiznę naczynia, a zamykające kompozycję ornamenty listne miękko odwzorowywały jego obłości. Oczy, zgodnie z obowiązującą konwencją, nie były ujmowane z profilu, jak całe, zaabsorbowane pojedynkami sylwetki.

 

Tym razem po obu stronach 42-centymetrowej amfory pojedynkują się Herakles i nemejski lew, czemu przypatrują się Atena i towarzysz pierwszego Jolaos. Splecione wiązki lotosu przebiegają nad każdą ze scen, stopę naczynia okala opaska promieni, a poszczególne detale podmalowano na czerwono, co widać szczególnie na końcówce szaty Ateny czy w pobliżu grzywy zakleszczonego w muskułach lwa.

 

W surowej, greckiej mitologii olbrzymie stworzenie miało mieć skórę niezniszczalną żadnym ostrzem, dlatego zgiąć musiało z rąk Heraklesa uduszone. Po zakończonej walce, straszliwych epizodów nie ubywało, bo zwycięzca nie mógł poradzić sobie z oskórowaniem zwierzęcia nożem do czasu, aż z pomocną radą przyszła Atena, polecająca użycie własnego pazura pokonanego lwa. Przedstawienie Heraklesa w lwiej skórze jest jednym z popularniejszych, podobnie jak scena z samym pojedynkiem należała do najchętniej wybieranych przez grupę E. Mimo tego zapału, podaż na rynku miała od VI w. p.n.e. wystarczająco dużo czasu, żeby wyczerpać się prawie do dna – jak podają eksperci z Bonhams, drugą taką wazę najprędzej można obejrzeć w muzeum w Watykanie.

 

fot. Bonhams

wiera

Write a Reply or Comment

Alternatywne.pl

Alternatywne.pl

Zapraszamy do newslettera!

Bądź na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami z rynku, analizami trendów i kalendarzem najciekawszych aukcji.

Serwis Alternatywne.pl zobowiązuje się nie udostępniać danych użytkowników.